Aktualności
Kilka pytań odnośnie układania posokowców i tropowców
Warto odpowiedzieć na kilka podstawowych pytań odnośnie układania tropowców, które to najczęściej zadają miłośnicy tej sztuki, jaką jest niewątpliwie poszukiwanie postrzałków.
- Trop człowieka po kilku godzinach przestaje dawać odwiatr (zapach). Dzieje się tak już po 4-6 godzinach od jego wykonania. Zapach rapety natomiast zostaje na dłużej, a mianowicie na wiele dni.
Dlaczego układamy ścieżki tropowe i ćwiczymy na nich dopiero po 2-3 dobach, a czasem po 4-ech dobach, skoro w praktyce szukanie postrzałka odbywa się w granicach ok. 12 godzin od chwili strzału?
- Chodzi tu o sam fakt treningu. Ćwiczymy zawsze w trudniejszych sztucznych warunkach, po to, aby na polowaniu pies posiadał pewien „zapas” umiejętności i był przygotowany na różne niespodzianki.
Czy można ćwiczyć z psem puszczonym luzem bez otoku, gdyż otok plącze się tylko i przeszkadza?
- Absolutnie nie! Ćwiczymy wyłącznie na długim otoku tropowym i tak też prowadzimy psa na polowania. Ćwiczenie psa luzem zepsuje go być może nawet bezpowrotnie.
Po co jest potrzebny otok i co daje psu praca na otoku (w odróżnieniu do pracy luzem)?
- Pies na otoku przede wszystkim utrzymuje właściwy dystans od przewodnika, co pozwala kontrolować jego pracę, hamować go, czy naprowadzać na trop. Musi cały czas czuć kontakt z myśliwym. Początkowo otok plącze się i przeszkadza, ale w miarę upływu czasu pies uczy się trzymania tropu i otok niczym wąż sunie po ziemi wskazując idącemu myśliwemu trasę uchodzącej zwierzyny. Jest to ważne dlatego, że dzięki otokowi (tylko skórzanemu) można zauważyć maleńkie kropelki farby i po ich kolorze i wyglądzie wywnioskować czy np. dzik otrzymał postrzał śmiertelny, czy też nie. Jeśli farba jest różowo – płucna, to znaczy, że będzie on martwy (jeśli idziemy za nim np. po 12h), a jeżeli będzie ciemna z treścią z jelit czy żołądka, to należy przygotować się na nieoczekiwane spotkanie ze zwierzem czyli np. załadować broń i odbezpieczyć i wiele innych sytuacji możemy się spodziewać po widoku i miejscu ułożenia farby, ale o tym porozmawiamy innym razem.
Czy praca na otoku jest więc bezpieczna dla psa?
- Tak! Jeżeli umiejętnie postępujemy. Dla przykładu, gdy zbliżamy się do gęstej kępy świerków, a pies na otoku jeży sierść na grzbiecie i warczy, może to oznaczać, że jesteśmy blisko kryjówki rannego dzika. Można wówczas spróbować puścić psa luzem z komendą „szukaj dzika!” pod warunkiem, że jest on już obznajomiony z dzikami w zagrodzie dziczej. Można spróbować wrzucić w gąszcz grubą gałąź czy kamień, aby ruszyć zwierza. Pies nie powinien być lękliwy. Jeżeli czuje dzika, śmiało może wejść w gęstą kępę pod wiatr. Dzik jeżeli nawet zaatakuje zdąży on odskoczyć. Są to sytuacje trudne i ciężkie do przewidzenia, dlatego trzeba dużo trenować w różnych warunkach.
Dlaczego przed pracą trzeba zrobić tzw. „odłożenie” psa?
- Odłożenie jest częścią specyficznego rytuału przed przystąpieniem do pracy. Tak naprawdę chodzi tu o wywołanie u psa efektu uspokojenia i maksymalnej koncentracji przed właściwą pracą. Dlatego rozwijamy otok, oglądamy zestrzał itd., a pies waruje i patrzy oraz skupia się na pracy, która go czeka. Dajemy psu np. powąchać otok, który (tylko ze skóry) posiada swój zapach działający mocno na psa. Wzbudza odpowiednie skojarzenia.
Czy konieczne jest wiązanie otoku w tzw. „palemkę” i czy ma to sens, czy też jest to tylko taka „moda”?
- Wiązanie otoku w palemkę samo w sobie sensu nie ma jako takiego. Sens ma za to jego rozwiązywanie przed podjęciem pracy, o czym była mowa. Nauczymy siebie i psa, że cierpliwość i spokój są kluczami do sukcesu. Sztuka wiązania otoku w palemkę to bardzo wartościowa umiejętność. Otok oczywiści musi być najpierw wyczyszczony, wysuszony i nasmarowany specjalną pastą, koniecznie bez olejków zapachowych i raczej bezwonną. Miło popatrzeć na myśliwego, który niesie na ramieniu pięknie zwinięty otok, oznacza to, że rozumie on to czym się zajmuje.
Dlaczego nie można używać otoków ze sznura czy taśmy plastikowej?
- Można! Nawet ze sznura do bielizny zrobić otok, ale otok skórzany ma po pierwsze swój stały, specyficzny zapach skórzanego rynsztunku myśliwskiego, a po drugie nie rzuca się tak w oczy, gdy przesuwa się po ściółce leśnej, dzięki czemu natychmiast zauważymy kropelkę farby, która leży na trasie, którą nam pokazuje otok. Żadna taśma czy sznur tego nie uczynią i tylko odwrócą naszą uwagę. Ponadto takie materiały potargają się z czasem. Najważniejszą jednak sprawą jest bezpieczeństwo psa. Mogłoby zdarzyć się, że ruszy do gonu za uchodzącym dzikiem czy jeleniem, lub będzie ratował się ucieczką przy niespodziewanej szarży, a my nie zdążymy go odpiąć. Jeśli stracimy z nim kontakt, wyszarpnięty otok z tworzywa sztucznego, w razie zaplątania się w roślinność, nie da szans na przeżycie. Skórzany pies po prostu przegryzie i wróci na miejsce ostatniego kontaktu z przewodnikiem, a potem do auta, czy do domu. Taśmy z plastiku są nie do przegryzienia i narażają psa na niebezpieczeństwo. Tym różni się prawdziwy kunszt od partaniny.
Czy lepiej jest jeśli ktoś obcy robi nam ścieżkę tropową, czy lepiej robić ją samemu?
- Lepiej robić ją samemu, gdyż lepiej będziemy mogli korygować pracę psa. Ktoś obcy też powinien zrobić nam ścieżkę i do tego wcale nie oznakowaną, ale to na wyższym etapie zaawansowania, aby samemu nauczyć się poznawać po zachowaniu psa, co dzieje się na tropie.
Czy pies myśli, że szuka prawdziwego dzika?
- Nie! Pies zawsze wie, czego szuka, nawet jeśli nigdy nie szedł po farbie. Istotą rzeczy nie jest oszukanie psa, że szuka dzika, lecz wyrobienie pewnych zdolności i metod do pracy na tropie. Oszukiwać możemy tylko siebie samych, ale to nie my będziemy tropić.
Czy ma sens stosowanie farby wieprzowej czy bydlęcej uszlachetnianej farbą zwierzyny.
- Nie ma żadnego sensu! Jeżeli chcemy używać farby, to tylko pochodzącej od zwierza, z którego pochodzą rapety. Inaczej pies nigdy nie osiągnie wyżyn kunsztu tej sztuki, a my tym bardziej.
Czy są psy tzw. „głupie”, które wcale nie nadają się do poszukiwania postrzałków?
- Na pewno są tacy ludzie, i to w o wiele większej liczbie. Mądry i rozważny myśliwy zawsze poradzi sobie z psem w jakimś zadowalającym zakresie. Nigdy też mierny myśliwy i mener nie posiada ani nie będzie posiadał doskonałego psa, gdyż jedno wyklucza drugie.
Co robić, jeśli pies idzie po ścieżce tropowej za „ostro” i za szybko, ciągnąc otok tak, że nie można go utrzymać?
- Tu przydaje się umiejętność warowania, czyli odkładania psa. Bez niej nie da się dobrze ułożyć posokowca. Podczas pracy dajemy komendę waruj i czekamy ok. 1-2 minut, po czym powoli ruszamy naprzód z komendą „szukaj trop, powoli”. Można też stosować gruby, szeroki i ciężki otok o długości nawet 12 metrów i stale hamować psa, odkładając go co kawałek, nawet na kilka minut. Ale kluczem jest tu tzw. „anielska cierpliwość”, „święty spokój”, które musimy zachować. Otok działa jak kabel telefoniczny między psem a menerem. Nie ma psa, który z czasem nie przejmie od swego pana opanowania w chodzeniu po farbie. Jeśli przewodnik ma charakter choleryka i jest wybuchowego usposobienia nie ułoży dobrze psa. Powinien samemu oddalać się na „tresurę” do psychoterapeuty.
Jak długo trwa opanowanie bardzo pobudliwego psa?
- Może to trwać nawet rok. Wszystko zależy od sposobu podejścia do psa. Nie ma uniwersalnej metody. Na pewno spokój i opanowanie działają najlepiej i czynią cuda.
Czy warto oddawać psy na naukę do zawodowych układaczy?
- Tylko w przypadku jeśli nie mamy na to absolutnie czasu. Jeżeli nie mamy o tym pojęcia w ogóle i nie chcemy się edukować to lepiej zająć się np. hazardem, bo jeszcze żaden pies nie ułożył swojego przewodnika do polowania z nim.
Czy ma sens prowadzenie psa po ścieżkach, na których już pracowały inne psy?
- Tylko w przypadku jeżeli nasz pies jest doświadczonym tropowcem czy też posokowcem. Zwłaszcza dobrze zrobi mu przejście po ścieżce, na której pracował niedoświadczony pies, który biegał „w cały świat” i może nawet nie ukończył pracy. Dodatkowo będzie ona „zadeptaną” przez ludzi i może taka praca świetnie imitować sytuację, gdzie po strzeleniu zwierza jakiś pies nie dał sobie rady i dlatego ktoś zatelefonował po nas. Pies idzie wówczas po starym tropie pokazując tropy poprzednio pracującego psa oraz zdrowej zwierzyny, ale powraca na właściwy trop i prowadzi. Trwa to zazwyczaj długo, ale stanowi świetny trening i wspaniałe widowisko jako pokaz kunsztu doskonale ułożonego psa. Zaznaczam jednak, że jest to trening dla zaprawionych „w boju” na farbie psów i przewodników.
Czy jeżeli pies osiągnie wyżyny konkursowe, nie musi już trenować, a tylko polować?
- Nic bardziej błędnego. Trenować powinno się zawsze i na każdym poziomie. Jeżeli przestawiamy się tylko na polowanie, pies nie będzie już chciał pracować na sztucznych tropach i popadnie w coś w rodzaju wtórnego analfabetyzmu konkursowego. Dlatego bezwzględnie każde ukończenie ścieżki tropowej musi być dla psa przyjemne (trofeum – np. rapeta do ogryzania itp.) Jeżeli pies będzie odnajdywał za każdym razem tylko wypchanego dzika, to szybko znudzi się i przestanie się rozwijać.
Czy pies może w ogóle nie chcieć pracować, nawet dobrze ułożony?
- Może tak być, jeżeli jest za sucho, a tym samym gorąco i duszno. Jeżeli jest to suka i ma akurat cieczkę, też może odmówić posłuszeństwa. Pies, kiedy cieczkę ma suka gdzieś „po sąsiedzku” może zrobić podobnie. Przyczyną mogą być pchły lub choroba psa, brak kondycji, przejedzenie, silny stres, zmęczenie i wiele innych powodów. Trzeba dobrze znać swojego psa i wczuwać się w jego psychikę.
A co jest najważniejsze w układaniu i pracy psów w ogóle?
- Najważniejszy jest spokój i opanowanie i warto o tym mówić wiele, wiele razy, bez końca. Kolejną rzeczą jest pokora i skromność wobec otaczającego nas środowiska ludzi i psów podobnych do nasi próbujących robić to samo, czyli dążących do jakichś sukcesów. Nikt nie miał jeszcze takiego dobrego psa i takiej wiedzy i doświadczenia, a by w końcu nie znalazł się ktoś jeszcze lepszy. Należy dużo czytać i dużo rozmawiać na tematy nas interesujące ze wszystkimi, którzy do tego dążą. Trzeba być koleżeńskim i skorym do pomocy mniej doświadczonym kolegom i nie zasklepiać się wyłącznie w swoim klubie czy środowisku dyskryminując innych. Prawdziwa wiedza jest coś warta, o tyle o ile można ją przekazać dalej w myśl idei budowania i propagowania dobrego wizerunku myśliwego – kolegi.
autor: Leszek Ciupis