Aktualności
Nauka aportu
Każdy pies posiada w mniejszym lub w większym stopniu zdolności i zamiłowania do noszenia w kufie różnych przedmiotów. Problem polega jedynie na tym, aby tych zdolności nie hamować, ale je rozwijać i doskonalić. W naszym przypadku będzie to noszenie czy raczej przynoszenie upolowanej zwierzyny do myśliwego.
Nie ma sensu, abym opisywał metody szkolenia psa pod tym kątem, gdyż czyniło to przede mną już bardzo wielu autorów. Skoncentruję się jedynie na istotnych problemach i sytuacjach, których opis nie w pełni mnie samego zadowala.
Uważam, że zajmując się jakimś problemem z dziedziny układania psa, należy przeczytać na dany temat wszystko, co się da przeczytać oraz przedyskutować zagadnienie ze znawcami tematu, aby wyrobić sobie jakiś konkretny pogląd. Dopiero wtedy można przystąpić do ćwiczeń praktycznych z psem.
Układanie psa, czy to do pracy na farbie, czy do aportu i do pracy w polu, zaroślach, polega na treningu, który przechodzi pies i jego przewodnik. Trenują razem i można powiedzieć, że układają się też razem. Razem bowiem mają polować i pracować. Aby praca psa była doskonała, nie da się tego rozdzielić. Oddawanie psa na szkolenie do tzw. „szkoły” nie prowadzi do niczego znaczącego. Miałoby to sens, gdyby razem z psem do takiej szkoły poszedł jego właściciel i ćwiczył pod okiem zawodowca swojego psa, doskonaląc też swoje umiejętności.
Postaram się odpowiedzieć na najczęściej zadawane przez myśliwych pytania związanie z układaniem psa jako aportera.
1. Od czego zacząć naukę psa, który ma być aporterem i w jakim wieku?
Szkolenie można rozpocząć w każdym wieku, ale najlepiej zrobić to pomiędzy 4 a 8 miesiącem życia. Pies w wieku 9 miesięcy powinien już umieć wszystko (z grubsza, dalszy etap szkolenia to doskonalenie umiejętności i niuanse).
Naukę należy rozpocząć tylko i wyłącznie od nauki trzymania w kufie (pysku) różnych przedmiotów. Pies musi umieć chwycić otwartymi szczękami przedmiot i trzymać to na komendę: „Trzymaj!” Bez tego nie da się osiągnąć wyżyn sztuki aportowania.
2. Jakie przedmioty dawać psu, aby je trzymał?
Powinny to być przedmioty przede wszystkim różne od tych spotykanych przez niego na co dzień jak np. patyki, kamienie, gumowe zabawki dla dzieci, stare buty itp. Najlepiej jeśli przedmioty do aportowania będą „tematycznie” związane z polowaniem, czyli np. sarnia nóżka (zasuszona), łapka z zająca, skrzydło kaczki lub bażanta, kołek drewniany obszyty skórką z królika czy lisa itp.
Jeśli np. chcemy używać drewnianego koziołka aportowego, to powinien on być nasycony łojem bydlęcym lub jelenim, zmieszanym z woskiem pszczelim (aby nie spleśniał).
Ma to znaczenie takie, że aporty tego właśnie typu, same „wchodzą w pysk” naszemu psu. Nie trzeba mu tłumaczyć, że ma „to” chwycić i trzymać, po prostu mówi mu o tym sam instynkt. Tym bardziej, że przecież pies patrzy na świat nosem.
3. Jak rozpocząć naukę trzymania?
Dajemy psu atrakcyjny aport zasuszonej skórki króliczej czy skrzydło kaczki z wyraźną komendą: „Trzymaj!”. Powtarzamy komendę: „Trzymaj mocno!” z naciskiem i chwalimy: „Tak! Dobry pies, trzymaj mocno!”. Następnie po rozkazie: „Noga!” idziemy na krótką przechadzkę po terenie, gdzie nie ma innych psów ani nic rozpraszającego psiaka. Oczywiście chodzenie przy nodze musi pies wcześniej opanować w stopniu zadowalającym.
Prowadzimy psa kilkanaście, kilkadziesiąt metrów i zatrzymujemy z komendą: „Stój!”. Następnie każemy mu oddać mówiąc: „Daj!”, po czym odbieramy na siłę aport i od razu dajemy smakołyk. Chwalimy psa i po chwili dajemy aport ponownie z tą samą komendą: „Trzymaj!” i tak w koło. Pies bardzo szybko nauczy się, że na rozkaz: „Trzymaj” należy chwycić aport, a na dodane słowo: „Mocno!” zrozumie, że nie wolno upuścić, gdyż spotka się to z wyraźną dezaprobatą. Nie wolno w żadnym wypadku podczas tych ćwiczeń bić psa, czy karcić go w inny sposób. Jego chęć do pracy ma wyniknąć sama z siebie, czyli z pasji myśliwskiej psa. Kluczem do tego jest właśnie zastosowanie odpowiednich aportów (j.w.)
4. Czy można stosować obroże elektryczne podczas treningu?
Absolutnie nie! Po pierwsze ćwiczymy z małym szczeniakiem, a poza tym w pracy z psem myśliwskim musimy bazować na jego skłonnościach i instynktach wrodzonych. Na siłę, karcąc psa, można uzyskać jakiś efekt, ale nigdy nie będzie to efekt na miarę wielkiego sukcesu. Myślę, że w tresurze psów myśliwskich sukces leży w odpowiednim zrozumieniu reakcji psa, obserwowaniu i poznawaniu jego osobowości i docieraniu do niej w sposób dający najbardziej pożądany efekt szkoleniowy. Innymi słowy należy znaleźć sposób takiego podziałania, aby pies „sam wymyślił” jak np. trzymać w kufie aport i nie wypuszczać go. W tym przypadku zadziała z jednej strony chęć pobawienia się atrakcyjnym zapachowo aportem, a z drugiej strony obawa przed zgubieniem go podczas przechadzki. Używanie obroży elektrycznych nie ma tu miejsca, chyba że na szyi przewodnika pod warunkiem, że pilot dawkujący impulsy będzie w rękach innego doświadczonego menera.
5. Czy pies nie powinien oddawać aportu w pozycji „siad”?
Powinien bezwzględnie! Dodam, że zanim rozpoczniemy trening aportu, psa należy nauczyć apelu, czyli siadania, warowania, chodzenia przy nodze, wracania na gwizdek itp. umiejętności.
Gdy piesek trzyma już ładnie aport podczas przechadzki, każemy mu siadać i w tej pozycji trzymać aport chwaląc wylewnie i demonstracyjnie. Zaczynamy jak zawsze od krótkiej chwili i dajemy w nagrodę smakołyk, wydłużamy czas trzymania itd. Po jakimś czasie piesek z marszu przechodzi po rozkazie: „Stój!”; „Siad!” do siadu i ładnie oddaje aport na komendę: „Daj!” i znowu nagroda itd.
Po kilku treningach, nie wiadomo kiedy pies umie aportować i oddawać aport w pozycji siad.
Pamiętajmy jednak, że komendę słowną: „Siad!” wspieramy jeszcze gestem palca wskazującego wyprostowanego do góry na wysokości klatki piersiowej. Ten palec pomoże nam nieraz i psu też, gdy wróci z aportem, np. na konkursie pracy i zapomni usiąść przy oddawaniu tegoż aportu, co się zdarza. Wówczas dyskretnie uniesiony palec niczym szept suflera zrobi swoje.
6. Co to znaczy wydawać komendę w sposób demonstracyjny?
Jeżeli chodzi o komendy to nie ma tu zbyt szerokiego pola do popisów aktorskich. Komenda musi być wydawana krótko i twardo, konkretnie i z brzmieniem nacisku w głosie i tonie. Ma posiadać niewidoczny wykrzyknik, ale bez przesady. Ma być też wydana, zrozumiana i wykonana tak samo w tych trzech postaciach, czyli doskonale. Mówi się, że jaki rozkaz takie wykonanie. Widziałem tresera, który podczas kursu dla właścicieli psów, demonstrując wydawanie komend powodował i u przewodników, że mieli ochotę siadać, warować czy dawać głos, jak sami potem wspominali. To się nazywa siłą charakteru i czegoś zbliżonego do tego ideału musimy się próbować uczyć.
Jak już pisałem, nauka psa musi iść w parze i z naszą edukacją. Uczymy psa, ale i samych siebie też. Jest to piękne.
Większa gama intonacji, poparcie gestami rąk czy całego ciała, może mieć miejsce przy okazywaniu niezadowolenia czy zadowolenia z zachowania psa podczas tresury. Czasem wygląda to na odgrywanie roli wariata, ale udawane skrajne stany gniewu, dezaprobaty czy wybuchów radości, działają na młodego psa sto razy lepiej niż obroża z prądem.
Trzeba jedynie wykazać wielkie zaangażowanie w szkolenie psa, a tym samym siebie, co jest dla mnie równoznaczne. Niech to będzie też przykładem na to, że praca z psem może nauczyć wiele nie tylko psa, ale i człowieka. Efekty tej pracy to lepszy pies i lepszy człowiek, doskonalszy.
Zrobimy być może samoistnie spory krok na drodze naszej ewolucji osobniczej, tak więc warto próbować.
Sposobu modulacji głosu przy wydawaniu komend i podczas chwalenia czy gonienia psa nie sposób opisać słowami. Mógłbym zapisać je na płycie czy taśmie magnetofonowej, ale byłoby to zbyt proste i pachniało szablonową tandetą. Chętnie jednak zademonstruje to, o czym piszę wszystkim, z którymi się spotkam przy jakiejś tam okazji.
7. Co zrobić jeśli pies nie chce trzymać podawanych mu przedmiotów?
Trzeba przemyśleć wówczas sprawę, dlaczego nie chce on trzymać. W przypadku kiedy młody (4-miesięczny wyżeł czy terier) nie chce chwycić zwiniętej skórki królika czy skrzydeł kaczki, to najprawdopodobniej nie będzie miał odpowiednio pobudzonej pasji łowieckiej. Należy wówczas próbować ją pobudzić i zainteresować szczeniaka podawanymi aportami. Można w tym celu np. uwiązać skórkę na sznurku i uciekając, ciągnąć przed nim.
Nie ma praktycznie psa, który nie próbowałby jej gonić i chwytać. Są to jednak sytuacje skrajnie ekstremalne i jeżeli nasz pies jest zdrowy i normalnie się rozwija (psychicznie) zawsze będzie reagował prawidłowo chwytając aport.
8. O jakiej porze dnia najlepiej ćwiczyć?
Aport najlepiej trenować przed posiłkiem. Pies głodny zawsze chętniej chwyta interesujące go przedmioty (zapachowe). Nie znaczy to wcale, że trzeba go głodzić, nic podobnego. Chętniej też przyjmuje nagrody – smakołyki (na głodnego).
9. Jak często trenować z psem?
Można ćwiczyć nawet trzy razy dziennie, zależnie od wolnego czasu. Nie można ćwiczyć zbyt długo i zbyt monotonnie, by nie zmęczyć i nie zanudzić psa. Jeżeli zauważamy, że pies przy którymś tam z kolei powtórzeniu ćwiczenia jest zmęczony, zaczyna interesować się czymś innym, to należy zrobić przerwę, aby chwilkę pobiegał, a następnie przećwiczyć z nim siadanie, warowanie czy dawanie głosu lub chodzenie przy nodze itp. Po chwili znowu wracamy do nauki aportu. Trening psa myśliwskiego musi być skonstruowany i przeprowadzany tak, by był dla psa sam w sobie nagrodą i przyjemnością. Musi go cieszyć i fascynować. Dlatego trzeba być czujnym i nie przekraczać pewnych granic (np. obroża z prądem).
Również polowanie ma być la psa ciekawe i pasjonujące. Ma być ono nagrodą i dla psa i dla nas. Na polowaniu dla psa, nagrodą jest samo to, że poluje i że przyniesie upolowanego ptaka. Nie ma tam miejsca na dawanie nagród, zresztą pies w takich chwilach nie chce brać nagrody. Można mu najwyżej pozwolić, żeby niósł przy nodze ustrzeloną kaczkę czy kuropatwę kilkadziesiąt metrów, przy nodze, a dopiero oddawał. Będzie to nagroda dla młodego psa. Dlatego nauka trzymania aportu i jego noszenia są najważniejsze i kładziemy na nie taki nacisk.
10. Kiedy zaczniemy rzucać aporty psu, żeby je przynosił?
Robimy to na samym końcu. Jeśli opanuje to o czym mówiliśmy, a ponadto posłuszeństwo będzie na dobrym poziomie, to możemy przejść do praktycznego aportowania, czyli przynoszenia przedmiotów (strzelonej zwierzyny, ptactwa lub ich atrap zapachowych).
Rzucamy psu koziołek aportowy i wydajemy komendę „Aport!”, po czym pies biegnie po koziołka i siłą rzeczy chwyta go, a następnie na komendę (ponowną) „Aport!” i „Wróć”, „Chodź tu!”, „Przynieś!” czy jak tam nam pasuje, przywołujemy go, aby przyszedł i przyniósł rzucony przedmiot, usiadł i na komendę: „Daj!” oddał do ręki. Stopniowo rezygnujemy z innych słów i komend zachęcających psa do powrotu do nas, a pozostajemy jedynie przy komendzie: „Aport!”. Komenda ta ma łączyć w sobie te wszystkie, które mówią o tym, by pies pobiegł po przedmiot, chwycił go i przyniósł do nas, a potem oddał. Jest to niby bardzo skomplikowane, ale naprawdę proste i łatwe do nauki dla psa.
11. Co robić kiedy pies niesie aport i wracając do nas wypuszcza go?
Aby się tak nie działo ćwiczyliśmy już chwytanie przedmiotów (atrakcyjnych zapachowo) i powtarzając komendę: „Trzymaj mocno!” wzmacnialiśmy ten chwyt. Teraz, gdy pies wypuszcza przedmiot zanim siądzie, należy powtórzyć: „Trzymaj!” i nawet doskoczyć do psa i chwytając za kufę nie dopuścić do upuszczenia, ale odebrać mu dopiero po rozkazie: „Siad!” i „Daj!”. Pies szybko zapamięta i będzie wykonywał ćwiczenie jak należy.
Pomóc może też ćwiczenie na prawdziwym, ustrzelonym ptaku, jeszcze ciepłym. Może to być np. sójka, sroka, gołąb. Prawdziwy ptak działa na psa bardzo mocno i na pewno będzie on pewnie trzymało w kufie, co nakaże mu pasja myśliwska.
Może się jednak zdarzyć, że nie będzie chciał go oddać, ale spróbuje ucieczki gdzieś w bok w ustronne miejsce.
12. Co robić, gdy pies ucieka z aportem i nie chce go oddać?
Należy ten odruch przełamać i całkiem go wyeliminować na drodze dłuższej tresury. Nie jest to nic złego ani nadzwyczajnego. Odruch taki jest u psa zupełnie naturalny. Chwycił on zdobycz i należy ona do niego i tyle, tak rozumuje pies. To my uczymy go czegoś sprzecznego z naturą.
Jeśli ucieka na bok i nie chce oddać aportu, to najlepiej spróbować rzucać mu ten aport, np. w gęstych zaroślach, jeżynach czy malinach, gdzie chodzenie będzie trudne, a bieganie wkoło nas z aportem niemożliwe. Możne też ćwiczyć np. na schodach w klatce schodowej, rzucając ptaka na górę. Psu będzie łatwo zejść z nim, a on na boki nie będzie miał możliwości uciec. Można to robić też w wąskim przejściu pomiędzy płotami, ogrodzeniami, budynkami itp. Można też uwiązać psa na lince, ale jest to ostateczność.
Złe nawyki mogą występować u psa na skutek np. zabaw z dziećmi. Małe dzieci rzucają psu gumowe zabawki, pluszowe, patyki itp. a potem gonią psa, który ucieka. Sprawia to radość dzieciom, a także i psu, czemu ja się wcale nie dziwię, gdyż jest to ciekawsze dla młodego psiaka. Skutki takich zabaw mogą być niestety opłakane. Należy więc przykazać dzieciom, by unikały tego typu postępowań.
Zawsze kiedy przechodzimy na wyższy poziom (aport bardziej atrakcyjny czyli bardziej zbliżony do naturalnego ciepłego ptaka) może wystąpić niebezpieczeństwo, że psiak spróbuje z nim uciec. Trzeba zawsze w takich przypadkach dać mu taki aport, aby trzymał w kufie, a następnie niósł idąc na smyczy przy nodze.
Po przejściu 100-200 metrów każemy siadać i oddać na komendę: „Daj!” do ręki. Znowu dajemy mówiąc: „Trzymaj!” i idziemy, a po kilku razach rzucamy już aport i pies powinien bez problemów aport oddać.
Jeśli bowiem pies ćwiczył nosząc koziołka aportowego natłuszczonego mieszaniną łoju, a następnie damy mu zwiniętą świeżą (albo suchą) skórką z królika, to może sama atrakcyjność jego zapachu spowodować, że zechce uciec z tym aportem.
Można też związywać bażantom czy gołębiom (martwym) skrzydła do ogona taśmą klejącą, jakiej używa się do pakowania paczek. Pomaga to o tyle, że skrzydła nie „rozłażą” się i pies chwyta ptaka raczej zawsze w środku ciała.
13. Kiedy przechodzimy na wyższy poziom aportowania?
Kiedy zauważymy, że pies opanował zakres stawianych mu zadań w sposób bardzo dobry, można przejść do ćwiczeń trudniejszych, czyli na wyższy poziom zaawansowania. Ma to i takie znaczenie, że psu jest potrzebne również urozmaicenie. Złe wykonywanie ćwiczeń może być bowiem spowodowane znudzeniem i zniechęceniem, czyli tzw. „wtórnym analfabetyzmem”. Należy więc przechodzić na coraz to nowy, wyższy etap, nawet jeśli ćwiczenie poprzednio przerobionego materiału nie było doskonałe.
Po zapoznaniu psa z nowymi ćwiczeniami, wracamy do już przerobionych i tak w koło. Pomimo, że stosujemy aporty z prawdziwego ptactwa, wracamy cały czas do tych starych, najprostszych i powtarzamy noszenie, odnajdywanie itd.
14. Jak rozpocząć aport ptaka i jak do tego podejść?
Świeżego, ustrzelonego ptaka trzeba odpowiednio przygotować do aportu, aby nie zrazić młodego psa i nie zniechęcić go oraz nie nauczyć złych nawyków. Jeśli jest to gołąb, to można wsunąć go w damską pończoszkę. Pomoże to o tyle, że pies nie zapcha sobie pyska pierzem, co dla szczeniaka może być szokiem.
Rzucamy tak przygotowanego ptaka, a pies go przynosi i oddaje. W miarę upływu czasu pończocha zaczyna się drzeć i targać („lecą w niej oczka”) po czym nie wiadomo kiedy (dla psa) nosi on i aportuje gołębia już bez „pokrowca” i problem mamy za sobą.
Wiadomo, że nas początku młody pies może chwycić ptaka za szyję czy skrzydło, to normalne i należy podejść do tego ze spokojem. Żeby temu zaradzić wracamy w trakcie ćwiczeń aportu do ćwiczeń noszenia ptaka w kufie podczas których poprawiamy psu chwyt, czyli podajemy ptaka prawidłowo i jeżeli upuści i ponownie źle uchwyci znowu poprawmy chwaląc i okazując niezadowolenie stosownie do sytuacji.
15. Jak powinien wyglądać prawidłowy chwyt ptaka do aportu?
Mówimy tu przede wszystkim o ptakach łownych, gdyż inne gatunki raz, że są objęte ochroną, a dwa nie będą obiektami naszych polowań.
Ustrzelonego bażanta czy kaczkę pies powinien chwycić pewnie, szeroko otwartą kufą w połowie ciała i najlepiej za grzbiet, czyli „plecami” do środka kufy.
Z podejmowaniem kuropatwy może być różnie, ale jest ona w zasadzie na tyle mała, że nie ma to aż takiego znaczenia praktycznego. Jeżeli nawet młody pies nie zawsze chwyci martwego ptaka (rzuconego mu do treningu) w sposób prawidłowy, to na prawdziwym polowaniu te braki zostaną samoczynnie wyeliminowane, gdyż na pewno zdarzy się, że strzelony kogut – bażant zostanie zbarczony (postrzelony) i będzie uciekał po ziemi. Pies dogoni go i wówczas szybko nauczy się ważnych rzeczy, a mianowicie, ż: koguta (czy w ogóle ptaka) należy trzymać mocno, gdyż wysuszony natychmiast ponownie ucieknie i trzeba go będzie znowu szukać i łapać, co nie jest wcale łatwe. Dojdzie też do wniosku, że najlepiej złapać za grzbiet, bo w przeciwnym razie bażant podrapie mu kufę ciekami, czyli łapami z ostrymi pazurami albo będzie tłukł skrzydłami po oczach, itd.
Dlatego też wiele niedociągnięć zostanie samoistnie wyeliminowanych na polowaniu, w praktyce. Najlepsze efekty odnoszą sytuacje (nawet przez nas zaaranżowane), w których pies sam dochodzi do pewnych wniosków, jeśli tak można to nazwać. Wówczas uczy się za pierwszym razem.
16. Jak polować i na co zwrócić uwagę podczas pierwszych polowań z młodym psem?
Z młodym psem w „pierwszym polu” należy polować bezwzględnie samemu, a potem (w połowie sezonu) ewentualnie z drugim myśliwym, którego dobrze znamy i który sam zna się na szkoleniu psów „na pióro”. Jeżeli kolega ten ma psa, to powinien on być doświadczony i bardzo dobrze ułożony, aby nasz pies nie popsuł się polując z nim i nie nabrał złych nawyków.
Najlepiej zacząć sezon od kuropatw i bażantów, czyli w suchym polu. W przypadku niektórych psów jak i ras, rozpoczynanie polowania od kaczek może spowodować brak zainteresowania kuropatwami.
Staramy się polować wzorcowo i z klasą, strzelać celnie i czysto, aby pies widział od początku „dobrą robotę”. Skupiamy się na pracy psa, a nie na ilości ubitej zwierzyny. Na to zawsze będzie czas.
Unikamy dublowania ptactwa. Ma być strzał i praca psa na komendę. Psu nie wolno gonić zwierzyny. Jeżeli na strzał reaguje gwałtownym gonem, trzeba użyć komendy: „Waruj!”, którą pies musi umieć natychmiast wykonać. Inaczej będzie gonił w nieznane po każdym strzale.
Odnajdywanie aportów i oddawania w pozycji siad też trzeba za każdym razem egzekwować. Inaczej polowanie zniweczy to, do czego udało nam się dojść na treningach. Dobrze jest zabrać na polowanie kukłę bażanta czy kaczki i na początku rzucić psu na „rozgrzewkę”. Na pewno to poprawi jego pracę na prawdziwej zwierzynie.
Polowanie w towarzystwie innych osób rozprasza młodego psa. Sprawia, że poluje on często chaotycznie i bez kontroli. Duża liczba oddawanych strzałów sprawia, że pies biega od jednego do drugiego strzelca i wymyka się spod „twardej” ręki. Przewodnika. Inni myśliwi nigdy nie ułożą nam psa, co najwyżej mogą go popsuć, gdyż nawet jeśli znają zagadnienie, to mają inny charakter, podczas gdy pies „odbiera na falach” wyłącznie swojego przewodnika i to z nim ma uczyć się polowania.
17. Na co szczególnie zwracać uwagę przy szkoleniu psa w aporcie?
Najważniejsza jest konsekwencja w dążeniu do wytyczonego celu. Trzeba cały czas edukować psa, ale i siebie. Pies nie nauczy nas samych i musimy to robić we własnym zakresie. Przeczytanie mojego tekstu może wiele pomóc, ale jak już wspominałem należy czytać dużo książek i artykułów w czasopismach tematycznych. Pomocny bywa też Internet i dyskusje z fachowcami, których nie brakuje.
Jednak jakby na przekór samemu sobie, chciałbym powiedzieć, że pomimo żelaznej konsekwencji i samodyscypliny, trzeba choć chwilami patrzeć na wszystko z lekkim dystansem i przymrużeniem oka.
Nie ma nic gorszego niż pies przeuczony i przetrenowany. Taki pies nie jest szczęśliwy, ale zakrzyczany i udręczony. Wiele błędów trzeba umieć kwitować lekceważącym uśmiechem, to bardzo ważne. Trzeba rozumieć psa, że ma też czasem złe dni albo po prostu mu się czegoś nie chce i tyle.
Kynologia łowiecka, jak i cała sztuka łowiecka ma przede wszystkim sprawiać, że będziemy stawać się lepszymi ludźmi, a nasze psy lepszymi psami, choć chciałoby się powiedzieć: też ludźmi.
autor: Leszek Ciupis